Wszyscy mamy marzenia, cele, każdy z nas stara się je spełniać w miarę możliwości. Bywają chwile kiedy pojawia się ktoś i niszczy wszystko, a nasze pragnienia roztrzaskują się na miliony malutkich drobinek, które chcemy pozbierać do kupy, jednak już nie możemy tego dokonać.
Natsya Kashnikov cierpi na zespół stresu pourazowego. W jej życiu wydarzyła się okropna tragedia, która już na zawsze zmieniła, radosną dziewczynę w istotę pragnącą tylko zemsty.
(...)
Bohaterka jest zamknięta w sobie, jest samotnikiem, nie potrzebuje przyjaciół. Nikt z nowych znajomych nie wie co wydarzył się w jej życiu. Nikogo nie dopuszcza do swojego wnętrza, nawet lekarzom psychologom i rodzica nie udało się na nią wpłynąć. W nowej szkole poznaje Josh’a Bennett’a, który budzi w niej sympatie. Chłopak jest również samotnikiem jak Ona, wydają się znaleźć wspólny język, ale czy dziewczyna się przed nim otworzy? Natsya jest tak zaślepiona chęcią zemsty, że zdaje się nie dostrzegać niczego innego...
Jakie wydarzenie zmieniło tą młodą kobietę?
Fabuła książki jest niezwykle przejmująca i wciągająca. Historia opisana w powieści, mogłaby wydarzyć się gdzieś w równoległym świecie, a może nawet tuż obok?
Nigdy nie wiemy jakie sekrety i tragedie skrywają ludzie, których mijamy na ulicy. Może ktoś, kogo dobrze znamy, skrywa w sobie bolesne tajemnice?
Tragedie na świecie się zdarzały, zdarzają i będą zdarzać nadal. Historia tej dziewczyny jest niezwykle ujmująca i dająca do myślenia. Zmusza do refleksji i radości z życia takiego jakie się ma, bo zawsze może być gorzej.
Uważam bohaterów za wykreowanych realnie, dziewczyna po przejściach. Zamknięta w sobie, nie nawiązuje kontaktu z rówieśnikami. Nie daje sobie pomóc, ponieważ nie wierzy, że ktoś jeszcze może ją uratować w jakikolwiek spokój. Dla niej samej jest martwa, umarła z dniem w którym zostały zniszczone i zdeptane jej marzenia. Natsya jest postacią wielowymiarową, trzeba się w nią wczuć, aby ją choć trochę zrozumieć i odgadnąć. Polubiłam ją ponieważ, jest dziewczyną niezwykle silną, mam wrażenie, że niczego się nie boi, jak sama twierdzi już nic nie może jej zniszczyć bardziej.
Kolejna postać to Josh. Chłopak, który stracił wszystkich możliwych bliskich, został sam ze sobą i swoimi pasjami. Tą postać uważam również za realną, jak już wspomniałam tragedie się zdarzają. Usłyszałam, że rzeczywistość tych dwojga jest mocno przerysowana, a fakty są naciągnięte. Każdy ma prawo do swojej oceny, ja tak nie uważam. Prawdą jest, że bohaterowie dużo przeszli, ale pamiętajmy, że to tylko książka, której zadaniem jest grać na emocjach, a tej pozycji to bardzo dobrze wychodzi.
Powieść nie zawiera zaskakujących zwrotów akcji, właściwie to jest prowadzona dość mozolnie. Możemy w pełni skupić się na treści i przekazie. Narracja jest naprzemienna, dzięki temu stykamy się z główną bohaterką, widzimy jej myśli, jej pragnienia i cele, możemy też poznać bliżej Josh’a i jego przeszłość i plany na przyszłość.
Książka wzbudziła we mnie wiele emocji, szczególnie przy zakończeniu kiedy to, akcja nabiera tempa. Wątek dramatyczny jest bardzo dobrze rozwinięty, każdy szczegół wydaje się być dopracowany i przemyślany, tak aby wzruszać czytelnika. Dodam jeszcze, że utwór ten pokazuje nam, że nie warto patrzeć ciągle w tył bo za plecami już nic nam się nie zmieni, to co mamy przed sobą możemy doskonalić i zmieniać.
Podsumowując, lektura podobała mi się i to nawet bardzo. Nie było w niej nic co by mnie zawiodło i pozwoliło jej postawić choć jeden minus. Polecam serdecznie wszystkim tym, którzy jej jeszcze nie czytali, a lubują się w kategorii new adult, tylko uprzedzam to nie zwykły romans dwójki niedojrzałych co coś o wiele więcej.
„Gdybyśmy mieli teleskop, mogłabym pokazać ci Morze Spokoju. - Wyciąga rękę w stronę nieba. - Widzisz? Na księżycu. Stąd właściwie go nie widać.” Jak to jest, że jeden dzień...albo raczej powinnam napisać... bycie w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie, może zmienić życie dobrze zapowiadającej się pianistki w koszmar? Dziewczyna została „zamordowana” chociaż nie dosłownie, ale w gruncie rzeczy wolałaby,
(...)
aby tak się właśnie stało, chciałaby nie czuć, nie oddychać, nie żyć. Po co żyć skoro, to co było jej całym życiem zostało jej odebrane w jednej chwili?
Główną bohaterką jest Nastya Kashnikov, a raczej Emily Ward. Po traumatycznych przeżyciach z przeszłości, opuszcza swoje rodzinne miasto i przeprowadza się do ciotki Margot, która mieszka w Brighton. Emily ukrywa się za wyzywającym makijażem oraz wulgarnym ubiorem, w ten sposób, chce „stworzyć” zupełnie inną osobę, w tym przypadku staję się Nastyą Kashnikov. Zmienia się od charakteru zachowania, przez wygląd, aż po imię i nazwisko. Chce zacząć zupełnie nowe życie. Wybrała to imię nie bez powodu, jej pasją jest „kolekcjonowanie” imion i szukanie ich znaczenia, Nastya oznacza odrodzenie. Wszyscy dookoła myślą, że jest z pochodzenia Rosjanką. Jakże się mylą. Dziewczyna od 452 dni milczy, dosłownie z nikim nie rozmawia. Tylko wieczorami, jak nikt nie widzi i nie słyszy, wchodzi pod prysznic i mówi sama do siebie, mówi, mówi i jeszcze raz mówi, aż zachrypnie i woda staje się lodowata, musi jej to wystarczyć na kolejny dzień milczenia pośród ludzi. Nastolatka jest bardzo czujna i musi mieć wszystko pod kontrolą. Nic nie może ujść jej uwadze. Wszystko ma doskonale zaplanowane, a jej głównym celem jest stać się niewidzialną i zapomnianą. Czy uda jej się zrealizować swój plan?
„Popatrz tylko, jak ona się ubiera, jak chowa twarz za makijażem. Nie mówi. Może milczy, ale woła o pomoc.” Kiedy Nastya pojawia się pierwszego dnia szkoły w Liceum, skupia na sobie wzrok wszystkich uczniów. Wszystko, to za sprawą swojego ubioru, wysokich obcasów oraz pięknych, długich, kruczoczarnych włosów. Dodatkowo do nikogo się nie odzywa, milczy. Licealiści już wyrobili sobie o niej zdanie. Krótko mówiąc „puszczalska” to delikatne słowo przy tych, którymi zostaje opisana przez innych. Przechodząc na głównej przerwie przez dziedziniec szkoły, zwraca uwagę na chłopaka samotnie siedzącego na jednej z ławek. Josh Bennet, bo o nim mowa, to bystry i zdolny chłopak, lecz nieco zamknięty w sobie i małomówny. W wieku ośmiu lat w wypadku samochodowym stracił siostrę i matkę. Zostali mu jedynie ojciec i dziadkowie, lecz w wieku 17 lat Josh został zupełnie sam. Wszyscy jego bliscy zmarli. Posiada jednego najlepszego przyjaciela, jest nim Drew Leighton.
„(...) Bo jestem przeklęty i wszyscy dokoła mnie umierają? - pyta beznamiętnym tonem. (…) Wierzę w Boga, Słoneczko. Zawsze wierzyłem. A potem mówi coś, co wcale nie brzmi jak użalanie się nad sobą ani jak melodramat. To stwierdzenie faktu. - I wiem, że mnie nienawidzi.” Dlaczego Nastya i Josh starają się odizolować od rówieśników? Z jakiego powodu dziewczyna zerwała kontakt z najbliższą rodziną? Czemu postanowiła milczeć? Co sprawiło, że wieczorami rozmawia tylko z Joshem? Jaką tajemnicę powierzyła Joshowi? I wreszcie kto „zamordował” Emily Ward?
„Morze spokoju” jest doskonałą lekturą, która wciąga od pierwszej strony, ma w sobie to „coś”, kiedy zaczniemy czytać to zatracamy się w niej do tego stopnia, że trudno nam jest ją odłożyć, chociażby na chwilkę. Czyta się ją błyskawicznie. Jest ciekawie rozłożona, mam tutaj na myśli to, że autorka nie od razu pisze co takiego wydarzyło się Nasty w przeszłości, lecz w każdym rozdziale jest podany fragment układanki, którą możemy złożyć w całość dopiero pod koniec powieści. Momentami jest bardzo wzruszająca, aż łza się w oku kręci. Książka opisuje jak w jednym momencie można utracić plany na przyszłość, jak w jednej chwili wszystko to, co jest najważniejszą rzeczą w życiu może zostać brutalnie odebrane. Doskonale też pasują tutaj słowa „trafił swój na swego”, pomimo tego, że ani Nastya ani Josh się nie znają, to czują, że coś ich do siebie przyciąga jak magnes, oboje są zagubieni, a także oboje wiele przeszli w swoim krótkim życiu. Chciałam jeszcze dodać, że bardzo polubiłam bohaterów książki, są naprawdę wyjątkowi. Polecam
Natsya Kashnikov cierpi na zespół stresu pourazowego. W jej życiu wydarzyła się okropna tragedia, która już na zawsze zmieniła, radosną dziewczynę w istotę pragnącą tylko zemsty. (...)
Bohaterka jest zamknięta w sobie, jest samotnikiem, nie potrzebuje przyjaciół. Nikt z nowych znajomych nie wie co wydarzył się w jej życiu. Nikogo nie dopuszcza do swojego wnętrza, nawet lekarzom psychologom i rodzica nie udało się na nią wpłynąć. W nowej szkole poznaje Josh’a Bennett’a, który budzi w niej sympatie. Chłopak jest również samotnikiem jak Ona, wydają się znaleźć wspólny język, ale czy dziewczyna się przed nim otworzy? Natsya jest tak zaślepiona chęcią zemsty, że zdaje się nie dostrzegać niczego innego...
Jakie wydarzenie zmieniło tą młodą kobietę?
Fabuła książki jest niezwykle przejmująca i wciągająca. Historia opisana w powieści, mogłaby wydarzyć się gdzieś w równoległym świecie, a może nawet tuż obok?
Nigdy nie wiemy jakie sekrety i tragedie skrywają ludzie, których mijamy na ulicy. Może ktoś, kogo dobrze znamy, skrywa w sobie bolesne tajemnice?
Tragedie na świecie się zdarzały, zdarzają i będą zdarzać nadal. Historia tej dziewczyny jest niezwykle ujmująca i dająca do myślenia. Zmusza do refleksji i radości z życia takiego jakie się ma, bo zawsze może być gorzej.
Uważam bohaterów za wykreowanych realnie, dziewczyna po przejściach. Zamknięta w sobie, nie nawiązuje kontaktu z rówieśnikami. Nie daje sobie pomóc, ponieważ nie wierzy, że ktoś jeszcze może ją uratować w jakikolwiek spokój. Dla niej samej jest martwa, umarła z dniem w którym zostały zniszczone i zdeptane jej marzenia. Natsya jest postacią wielowymiarową, trzeba się w nią wczuć, aby ją choć trochę zrozumieć i odgadnąć. Polubiłam ją ponieważ, jest dziewczyną niezwykle silną, mam wrażenie, że niczego się nie boi, jak sama twierdzi już nic nie może jej zniszczyć bardziej.
Kolejna postać to Josh. Chłopak, który stracił wszystkich możliwych bliskich, został sam ze sobą i swoimi pasjami. Tą postać uważam również za realną, jak już wspomniałam tragedie się zdarzają. Usłyszałam, że rzeczywistość tych dwojga jest mocno przerysowana, a fakty są naciągnięte. Każdy ma prawo do swojej oceny, ja tak nie uważam. Prawdą jest, że bohaterowie dużo przeszli, ale pamiętajmy, że to tylko książka, której zadaniem jest grać na emocjach, a tej pozycji to bardzo dobrze wychodzi.
Powieść nie zawiera zaskakujących zwrotów akcji, właściwie to jest prowadzona dość mozolnie. Możemy w pełni skupić się na treści i przekazie. Narracja jest naprzemienna, dzięki temu stykamy się z główną bohaterką, widzimy jej myśli, jej pragnienia i cele, możemy też poznać bliżej Josh’a i jego przeszłość i plany na przyszłość.
Książka wzbudziła we mnie wiele emocji, szczególnie przy zakończeniu kiedy to, akcja nabiera tempa. Wątek dramatyczny jest bardzo dobrze rozwinięty, każdy szczegół wydaje się być dopracowany i przemyślany, tak aby wzruszać czytelnika. Dodam jeszcze, że utwór ten pokazuje nam, że nie warto patrzeć ciągle w tył bo za plecami już nic nam się nie zmieni, to co mamy przed sobą możemy doskonalić i zmieniać.
Podsumowując, lektura podobała mi się i to nawet bardzo. Nie było w niej nic co by mnie zawiodło i pozwoliło jej postawić choć jeden minus. Polecam serdecznie wszystkim tym, którzy jej jeszcze nie czytali, a lubują się w kategorii new adult, tylko uprzedzam to nie zwykły romans dwójki niedojrzałych co coś o wiele więcej.
Główną bohaterką jest Nastya Kashnikov, a raczej Emily Ward. Po traumatycznych przeżyciach z przeszłości, opuszcza swoje rodzinne miasto i przeprowadza się do ciotki Margot, która mieszka w Brighton. Emily ukrywa się za wyzywającym makijażem oraz wulgarnym ubiorem, w ten sposób, chce „stworzyć” zupełnie inną osobę, w tym przypadku staję się Nastyą Kashnikov. Zmienia się od charakteru zachowania, przez wygląd, aż po imię i nazwisko. Chce zacząć zupełnie nowe życie. Wybrała to imię nie bez powodu, jej pasją jest „kolekcjonowanie” imion i szukanie ich znaczenia, Nastya oznacza odrodzenie. Wszyscy dookoła myślą, że jest z pochodzenia Rosjanką. Jakże się mylą. Dziewczyna od 452 dni milczy, dosłownie z nikim nie rozmawia. Tylko wieczorami, jak nikt nie widzi i nie słyszy, wchodzi pod prysznic i mówi sama do siebie, mówi, mówi i jeszcze raz mówi, aż zachrypnie i woda staje się lodowata, musi jej to wystarczyć na kolejny dzień milczenia pośród ludzi. Nastolatka jest bardzo czujna i musi mieć wszystko pod kontrolą. Nic nie może ujść jej uwadze. Wszystko ma doskonale zaplanowane, a jej głównym celem jest stać się niewidzialną i zapomnianą. Czy uda jej się zrealizować swój plan?
„Popatrz tylko, jak ona się ubiera, jak chowa twarz za makijażem. Nie mówi. Może milczy, ale woła o pomoc.” Kiedy Nastya pojawia się pierwszego dnia szkoły w Liceum, skupia na sobie wzrok wszystkich uczniów. Wszystko, to za sprawą swojego ubioru, wysokich obcasów oraz pięknych, długich, kruczoczarnych włosów. Dodatkowo do nikogo się nie odzywa, milczy. Licealiści już wyrobili sobie o niej zdanie. Krótko mówiąc „puszczalska” to delikatne słowo przy tych, którymi zostaje opisana przez innych. Przechodząc na głównej przerwie przez dziedziniec szkoły, zwraca uwagę na chłopaka samotnie siedzącego na jednej z ławek. Josh Bennet, bo o nim mowa, to bystry i zdolny chłopak, lecz nieco zamknięty w sobie i małomówny. W wieku ośmiu lat w wypadku samochodowym stracił siostrę i matkę. Zostali mu jedynie ojciec i dziadkowie, lecz w wieku 17 lat Josh został zupełnie sam. Wszyscy jego bliscy zmarli. Posiada jednego najlepszego przyjaciela, jest nim Drew Leighton.
„(...) Bo jestem przeklęty i wszyscy dokoła mnie umierają? - pyta beznamiętnym tonem. (…) Wierzę w Boga, Słoneczko. Zawsze wierzyłem. A potem mówi coś, co wcale nie brzmi jak użalanie się nad sobą ani jak melodramat. To stwierdzenie faktu. - I wiem, że mnie nienawidzi.” Dlaczego Nastya i Josh starają się odizolować od rówieśników? Z jakiego powodu dziewczyna zerwała kontakt z najbliższą rodziną? Czemu postanowiła milczeć? Co sprawiło, że wieczorami rozmawia tylko z Joshem? Jaką tajemnicę powierzyła Joshowi? I wreszcie kto „zamordował” Emily Ward?
„Morze spokoju” jest doskonałą lekturą, która wciąga od pierwszej strony, ma w sobie to „coś”, kiedy zaczniemy czytać to zatracamy się w niej do tego stopnia, że trudno nam jest ją odłożyć, chociażby na chwilkę. Czyta się ją błyskawicznie. Jest ciekawie rozłożona, mam tutaj na myśli to, że autorka nie od razu pisze co takiego wydarzyło się Nasty w przeszłości, lecz w każdym rozdziale jest podany fragment układanki, którą możemy złożyć w całość dopiero pod koniec powieści. Momentami jest bardzo wzruszająca, aż łza się w oku kręci. Książka opisuje jak w jednym momencie można utracić plany na przyszłość, jak w jednej chwili wszystko to, co jest najważniejszą rzeczą w życiu może zostać brutalnie odebrane. Doskonale też pasują tutaj słowa „trafił swój na swego”, pomimo tego, że ani Nastya ani Josh się nie znają, to czują, że coś ich do siebie przyciąga jak magnes, oboje są zagubieni, a także oboje wiele przeszli w swoim krótkim życiu. Chciałam jeszcze dodać, że bardzo polubiłam bohaterów książki, są naprawdę wyjątkowi. Polecam